sobota, 14 stycznia 2017

Ossendowski dla (prawie) 11-latki


Powracam na bloga – nie wiem, na jak długo – ale widzę, że wciąż sporo osób zagląda na bloga (szkoda, że nie pozostawiacie śladów Waszej obecności), a i ja mam chęć podzielić się trochę tym, co słychać w naszym czytelniczym życiu, zatem start. Na nowo.

A zaczynamy od małego cytatu:
„ Strzał padł jak grom z pogodnego nieba, nieoczekiwany, groźny, obcy i straszny w tym uroczysku otulonym i przytłoczonym martwą ciszą. A ten, kto spłoszył i stargał tę ciszę, bez szmeru wyszedł z gęstwiny niskich, pokrzywionych zarośli brzezin i począł się wspinać na śliskie, mchem i liszajem okryte zbocze pagórka. Niebieskie plamy czarnych jagód, a czerwone borówek biły w oczy tam, gdzie bujna, sztywna, już żółknąc poczynająca trawa i liście paproci tworzyły małe polanki, odkryte dla promieni słońca, jak gdyby przygasłe go już, nietryskającego płynnym złotem żaru”.

Mogłabym przepisywać dalej tę książkę. Opisy życia tajgi kreślone piórem Antoniego F. Ossendowskiego w „Mocnych ludziach” rozżarzają wyobraźnię i dotykają jakichś ukrytych na dnie naszych serc pragnień i marzeń o życiu prawdziwym, życiu w myśl jasnych, choć twardych reguł, w którym obok miejsca na trud, zmaganie się z żywiołem przyrody i wykuwania swojego losu mozolną pracą jest czas na smakowanie szczęścia, radości, wdzięczności za to, że znów udało się przetrwać kolejną zimę, ataki chorób etc. 

„Mocni ludzie” Ossendowskiego to mówiąc najkrócej historia jednego zesłania. Bohaterem jest por. Władysław Lis wywieziony wraz z żoną na Syberię za udział w powstaniu listopadowym. 
Podsunęłam tę książkę naszej najstarszej córce – 10, 5 roku. Pochłonęła w dwa wieczory. Z Marysią mamy już pewien problem, bo czyta wszystko w tempie ekspresowym, wykracza mocno ponad literackie propozycje dla dzieci w swoim wieku, a nam pomysły już się kończą, zatem coraz częściej dzielimy się z nią książkami, które właściwe są atrakcyjne także i dla nas.
Taką książką są właśnie „Mocni ludzie”. 



Kto zna Ossendowskiego, ten wie, że jego książki „czytają się same”. Ossendowski jakby bez wysiłku, z lekkością cechującą największe literackie talenty zarówno konstruuje fabułę, jak i opiera ją na językowej osnowie. Był fantastycznym obserwatorem, reporterski talent w każdym calu, a przy tym genialnie, w sposób naturalny i niewymuszony Ossendowski potrafił zamknąć postrzegany świat w słowie. 

Zatem mamy w „Mocnych ludziach” to wszystko, co porusza młodych czytelników –jest dynamiczna fabuła przybliżająca dzieje por. Lisa na Syberii, jego walkę o siebie i żonę, przyjaźnie z tubylcami; są cudowne opisy przyrody tajgi i wszystkich jej mieszkańców, jest wreszcie i unoszący się nad tym wszystkim sens tej książki: tryumf ducha (aż się prosi dodać polskiego) w skutym lodem świecie. Ten duch każe smutki odpędzać pracą i służbą innym, staje odważnie naprzeciw niegodziwości, bierze w obronę słabszych, gardzi kłamstwem, oszustwem, nie robi miejsca rozpaczy usiłującej wcisnąć się w życie zesłańców choćby szczelinami tęsknoty za tym, co utracone. W tym świecie za dobro, w swoim czasie nadchodzi nagroda, ale o tym poczytajcie już swoim dzieciom sami. 

Smutne, że budując świat literackich fascynacji naszych dzieci wciąż w przeważającej mierze sięgamy po książki sprzed kilkudziesięciu lat. Ale szufladki z narzekaniem na to, jak i o czym pisze się teraz dla dzieci, nie otwieram, bo pisałabym pewnie do rana.
Pozdrawiam wszystkich listopadowo i zachęcam do podzielenia się, co czytacie swoim dzieciom  w wieku 11+. Nieustannie szukamy inspiracji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz