poniedziałek, 22 czerwca 2015

W miedzywojniu dla dzieci

Czerwiec. Zatem okoliczności mamy takie:





I takie:






Przedwakacyjnym rzutem na taśmę polecam jeszcze małe literackie co nieco, które ufam pomoże dobrze spędzić bardziej dżdżyste lipcowe czy sierpniowe dni. 

Na ostatnich targach książki najstarsza córka otrzymała taką oto receptę ze wskazaniem do stosowania zaleconej pozycji codziennie przez co najmniej 20 minut. 

 



A ja dziś zachęcam do sięgnięcia po dwie książki dla dzieci z okresu międzywojennego pięknie wydane przez Zysk i S-ka, które stanowią dowód wielkiej żywotności i oryginalności polskiej literatury młodzieżowej tego okresu.

„Bohaterski miś” Bronisławy Ostrowskiej był wówczas (ale i w późniejszych latach) obowiązkową lekturą najmłodszych w każdym inteligenckim domu. Jest to książka przybliżająca czasy pierwszej wojny światowej, ale napisana z perspektywy lat tuż po niej. A więc bez nakładającej się u współczesnych autorów na tamte dzieje historii wojny następnej. Tu zakończenie jest szczęśliwe, Polska odzyskuje wolność, którą sobie wywalczyła. Jak wywalczyła? Ofiarnością i bohaterstwem na wszystkich frontach. Tytułowy miś jest niby zwykłą maskotką, ale też „dzieckiem szczęścia”, któremu wciąż zdarzają się zupełnie fantastyczne zbiegi okoliczności.








Tułaczka niezwykłej maskotki potrafi wciągnąć całą rodzinę. Książka jest niezwykle pogodna, pokazuje szlachetność codziennego życia, cnotę i ujmującą kulturę bohaterów. Znów świat, który przetrwał do dziś jedynie w szczątkowych formach. I literacki warsztat o jakim pomarzyć może większość współczesnych "pisarzy dla dorosłych".

Razem z misiem w wojennej zawierusze dorastają jego właściciele: Hala i Staś. Chłopiec, którego poznajemy jako harcerza, pod koniec wojny jest już oficerem, jednym z pierwszych polskich lotników. Przez karty książki przewija się postać Marszałka Piłsudskiego, nieco ubrązowionego według twardego kanonu polityki propagandowo-historycznej II Rzeczpospolitej. Ale miś spotyka przede wszystkim zwykłych ludzi, żołnierzy, ułanów, lotników. Trafia do niewoli, to znaczy w ręce Rosjan, a potem Niemców, w końcu sojuszników Francuzów. Ostanie historyczne wydarzenie bardziej szczegółowo opisane to powstanie wielkopolskie.

Miś wszystkim przynosił szczęście, nawet wrogów jakby trochę uszlachetniał. Choć pojawia się i wojenny dramat, i cierpienie, i rozłąka, to na pierwszy plan wysuwa się nadzieja, którą przynosi w lekturę przygód pełen dziarskiego animuszu pluszowy bohater. Nasza dziewięciolatka książkę pochłonęła sama za jednym zamachem, sześciolatce czytał maż (początkowo co dłuższe opisy Helenkę nużyły, ale potem na całego wciągnęła się w przygody misia).


Wraz z kolejną książką po raz pierwszy i na pewno nie ostatni na tym blogu pojawia się osoba wybitnego pisarza Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego. 








„Życie i przygody małpki” są także historią zwierzątka, ale nie pluszowej zabawki, tylko prawdziwej małpki z Afryki. Pierwowzorem postaci książkowej małpki Kaśki była prawdziwa Kaśka, którą Ossendowski przywiózł z Afryki. W książkowym świecie małpka potrafi pisać szympansim alfabetem pamiętnik swoich niezwykłych przygód. Cała książka to ów pamiętnik, zatem mamy do czynienia z bardzo oryginalnym pomysłem na narrację i konstrukcję fabuły. Przygody małpki napisano zanim ruchy ekologów i obrońców praw zwierząt zaczęły głosić, że zwierzęta są rzekomo równe ludziom, a nawet ich przewyższają, bo nie niszczą przyrody. 

W swojej wymowie książka wzywa do szacunku wobec zwierząt, zwraca uwagę na ich często niepotrzebne cierpienie, przestrzega przed okrucieństwem. Ale nie chodzi tu o promocję bliżej nieokreślonych „praw zwierząt”, lecz moralność samych ludzi, świat ich postaw i czynów, w tym doświadczeń negatywnych: zranień i zniewoleń. Nie jest więc to lektura łatwa i przyjemna (naturalistyczne opisy walk miedzy zwierzętami, śmierci pomijałam czytając książkę sześciolatce), chociaż pewna dawka humoru poprawia nastrój, a przygodowy styl ułatwia skupienie uwagi małych czytelników. Dziecko starsze i młodsze było zachwycone.

Jest to książka o całkiem poważnych tęsknotach i lękach, o cnocie i o wolności… Myślę, że nawet ci, którzy nie przepadają za zwierzętami w roli narratorów polubią tę książkę i małą małpkę, której największym marzeniem było stać się szlachetną.





 Świat małej małpki jest bardzo na serio. Jest w nim przemoc i ból, starcie zła i dobra. Małpka dużo rozumie, chociaż dziwi się i pyta. Razem z nią mogą o to pytać z bezpiecznego dystansu nasze dzieci i próbować zrozumieć czasem okrutny świat, w którym w końcu jednak zwycięża dobro.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz