czwartek, 12 marca 2015

Bój o charakter

Dlaczego muszę się z nią dzielić? Dlaczego musimy iść do Kościoła? Dlaczego wciąż coś muszę? Któż z nas Rodziców nie miał okazji wysłuchać pytań tego typu? Przynajmniej na pewnym etapie życia naszych cudownych dzieci. Są takie książki, o które możemy się wówczas wesprzeć jak na ramieniu najlepszego przyjaciela. Optykę patrzenia na sytuacje z uciążliwym słówkiem „muszę” cudownie zmienia nam w książce „Narodziny dzielności” druh Aleksander Kamiński. Jak? Przekształcając „muszę” w „trzeba”.

Autor „Kamieni na szaniec”, wspaniały wychowawca młodzieży, kochający i rozumiejący młodego człowieka, proponuje nam zbiór 20 opowiadań o ludziach, których dzielność 
weryfikowała w przeważającej mierze nie wojna, ale codzienność (choć znajdujemy w tomie i historie wojenne). Jak sam pisze w słowie od autora, „bohaterstwo codziennego życia jest tak samo wspaniałe jak bohaterstwo walki”. Potrzeba naszym dzieciom opowieści niezwykłych (wojennych, podróżniczych czy baśniowych), gdzie dobro i zło są wyraźnie oddzielone, a wybór dobra, choć naraża na śmiertelne niebezpieczeństwo, jest dla małych ludzi oczywisty i pociągający.
Ale potrzeba nam również - może nudnawych w porównaniu z historiami niezwykłymi - relacji z bojów o ukończenie gimnazjum (książkowi bracia Sokołowscy), jeden sportowy rekord czy trofeum ( „Wilki morskie z Ursynowa”, „Historia jednego rekordu”). Mamy w „Narodzinach dzielności” także opisy nagłych, bohaterskich zrywów, ale znacznie więcej mozolnego wprawiania się w dzielności, ćwiczeń woli, „kontrolowanej pracy nad sobą”. Bo tak trzeba, by smakować życie pełna piersią. Czasem aż czujemy te rytmiczne jak pociągnięcia wioseł wysiłki bohaterów, bez których wiedzą, że nie dojdą do upragnionego celu. Realia sprzed kilkudziesięciu lat są momentami dla współczesnego czytelnika nieco archaiczne, ale nie stanowią bariery. A to co najważniejsze - ideały, które stawiali sobie ówcześni młodzi, postawy do których dążyli, są przecież uniwersalne. 


Warto najpierw samemu przeczytać „Narodziny dzielności”, by móc umiejętnie dobrać opowiadania do wieku i poziomu rozwoju dzieci. Niektóre z historii można czytać i 6–latkom, jak tę o wyprawie Józusia Bachledy po lekarstwo dla siostry, inne - choćby „Opowiadanie niesamowite” - to lektura dla nastolatków, konfrontująca ich z moralnymi dylematami o istotę dzielności, różnicę między brawurą a odwagą. Myślę, że wszystkie pozostawiają ślad w dziecku. Szczególnie w młodych mężczyznach, bo na kartach książki Kamińskiego o dzielność walczą głównie chłopcy. Męski jest także język opowiadań, czasem przypominający narrację rzeczowego sportowego komentatora (choć u tych teraz w modzie kobieca wylewność). 
Gdybym miała syna, szukałabym dla niego książek właśnie tak napisanych. Ale ta męska skrótowość i konkretność nie odbiera nam - kobietom starszym i młodszym - wzruszeń, a nawet je potęguje. W końcu dzielność przejawia się w czynach.


A jaką literacką przygodę kryje dla nas czerwona torebka? O tym już wkrótce. Zdradzę tylko, że będzie również o dzielności, tym razem hartowanej na górskich stokach i halach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz