Dziś dwie książki, które można by
łatwo uznać za trudne i nienadające się dla naszych dzieci w
wieku wczesnoszkolnym (zerówka też się łapie!). Akcja obu dzieje
się kilkaset lat temu, w XIV i XV wieku. Napisano je także dość
dawno i w zupełnie innych czasach.
W polskiej literaturze wybór książek
historycznych jest duży. Chodzi jednak o takie pozycje, które
pomogą wciągnąć się w świat sprzed kilkuset lat małym dzieciom, nieznającym
jeszcze historii w sensie linearnym. Nie potrafią umieścić
opisywanych wydarzeń w ogólnym kontekście dziejów od Mieszka do
współczesności. Celem powieści nie jest jednak zastępowanie
systematycznej nauki historii. Poznajemy epizod z dziejów, żeby się
zachwycić i przeżyć przygodę, bo czymże innym jest szczęśliwe
dzieciństwo.
Epoka królów, rycerzy i bitew doskonale nadaje się
do rozbudzenia wyobraźni. Żadna książka nie odda w pełni
średniowiecznych realiów, lecz nie dążymy do tego. Raczej
wchodzimy prosto z baśni (gdzie jakoś najczęściej mamy monarchie)
do rzeczywistości, ale takiej, która dla naszych dzieci jest niemal
równie fantastyczna i właśnie baśniowa. Tylko że te wydarzenia
działy się naprawdę mniej więcej tak, jak je opisano, i mają
przy sobie mało mówiące liczby: 1386 lub 1444.
Na książkę Zofii Kossak-Szczuckiej
„Warna” natrafiłam zupełnie przypadkiem w antykwariacie.
Stare
wydanie z 1946 roku ledwo się trzyma. Nie ma ilustracji. Tę
fabularyzowaną biografię króla Władysława Warneńczyka
czytaliśmy najstarszej córce,gdy miała 6,5 roku lat (zawsze interesowała się historią, w przypadku młodszej z tą książką musimy
jeszcze poczekać).
Dalekie realia i nieco trudny język nie
przeszkadzały małej słuchaczce, a Warneńczyk zawładnął jej
sercem i wyobraźnią na wiele miesięcy.
Akcja dzieje się szybko, kolejne wątki pojawiają się i zaraz zostają rozwiązane. Kossak-Szczucka jest pisarką umiejącą zatrzymywać uwagę czytelnika, umiejętnie sterując dynamiką opisów i zdarzeń. Nie ma tu ostentacyjnego dydaktyzmu (czego nie uniknął autor drugiej książki, którą dziś polecam) czy nadmiaru erudycji.
Akcja dzieje się szybko, kolejne wątki pojawiają się i zaraz zostają rozwiązane. Kossak-Szczucka jest pisarką umiejącą zatrzymywać uwagę czytelnika, umiejętnie sterując dynamiką opisów i zdarzeń. Nie ma tu ostentacyjnego dydaktyzmu (czego nie uniknął autor drugiej książki, którą dziś polecam) czy nadmiaru erudycji.
W malowniczym otoczeniu życia
dworsko-rycerskiego, zamków, polowań, wielkich narad i wypraw
pojawiają się naturalnie wplecione ważne sprawy polityki XV wieku
i nie tylko. Bo ta książka napisana w roku wybuchu drugiej wojny
światowej podejmuje też tematy wciąż aktualne – roli
cywilizacyjnej Polski, jej miejsca w Europie między wschodem a
zachodem.
Władysław jest postacią tragiczną i
czytelnik zdaje sobie z tego sprawę co najmniej w połowie lektury.
Wie, że służy sprawie słusznej, lecz beznadziejnej, bo wielka
idea natrafiła jak zwykle na rozmaite układy i interesy
Kossak-Szczucka potrafiła tak sterować
nastrojem powieści, że czytelnik czuje zbliżający się dramat, a
zarazem coś nie pozwala mu się oderwać. Wchodzi w rzeczywistość
wartości ludzi sprzed sześciuset lat i zaczyna się z nimi
identyfikować. Bitwa jest więc punktem dojścia całej książki.
Cała natomiast pełna jest wiary. Chociaż rzecz dzieje się w
średniowieczu, religijność bohaterów nie jest wcale przesadnie
obrzędowa, ale bardzo życiowa, wpływająca na najważniejsze
życiowe wybory, a przy tym bardzo naturalna.
Druga polecana pozycja to „Jadwiga”
biskupa Władysława Bandurskiego.
Ta powieść powstała z kolei
przez pierwszą wojną światową, w 1910 roku. Także akcja dzieje
się kilkadziesiąt lat wcześniej niż „Warna”, ale to akurat
nie ma aż takiego znaczenia. Autor to kapłan, kanclerz kurii w
Krakowie i biskup pomocniczy we Lwowie, a przy tym żołnierz,
kapelan Legionów, wielki patriota, człowiek niezwykle zasłużony.
Wsławił się jako znakomity kaznodzieja.
Małe czytelniczki pasjonował koloryt dworskiego życia, ale nie tylko, bo autor chciał czegoś więcej. Na pewno kluczem nie była tu polityka XIV wieku, nawet nie sama idea chrystianizacji Litwy, chociaż to ważny temat - krzyż jest słowem-kluczem i ideową osią powieści. To powieść o poświęceniu, o trudnych decyzjach w trudnych czasach, o dojrzewaniu i o powołaniu.
Dwadzieścia lat przez „Jadwigą”
Sienkiewicz ukończył „dla pokrzepienia serc” swoją Trylogię.
Książka Bandurskiego ma w sobie także wielki ładunek
patriotycznego pokrzepienia. Jest wejrzeniem w polską tradycję
duchową, a przy tym księgą narodowej dumy. Królewski Kraków,
katedra, uniwersytet i nieco pomnikowe postacie pozytywnych
bohaterów. Polscy panowie są, jak rzadko, przedstawieni jako pełni
mądrości dalekowzroczni mężowie stanu. Książkę czytaliśmy w
pięknym nowym wydaniu Sióstr Loretanek, co na pewno wzbogaciło
przeżycia dzieci.
Obie książki są bardzo polskie, a
jednocześnie dość łatwe, bez elementów drastycznych, przez co
stanowią doskonałe wprowadzenie do późniejszych lektur z tego
gatunku, zwłaszcza Sienkiewicza.
Dobra literatura
historyczna jest literaturą tożsamości. Dlatego my wolimy zaczynać
spotkania z nią od książek dotykających polskiej historii
(chociaż i te mówiące o sprawach zagranicznych są dobre). Razem z
tymi książkami może uda się pokochać historię. Dziś bez
zaangażowania rodziców raczej nikt naszych dzieci tym ogniem
patriotycznego uczucia nie rozpali.
A już wkrótce na blogu coś wyjątkowego na święta!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz