poniedziałek, 30 marca 2015

Przed Trylogią

Dziś dwie książki, które można by łatwo uznać za trudne i nienadające się dla naszych dzieci w wieku wczesnoszkolnym (zerówka też się łapie!). Akcja obu dzieje się kilkaset lat temu, w XIV i XV wieku. Napisano je także dość dawno i w zupełnie innych czasach.

W polskiej literaturze wybór książek historycznych jest duży. Chodzi jednak o takie pozycje, które pomogą wciągnąć się w świat sprzed kilkuset lat małym dzieciom, nieznającym jeszcze historii w sensie linearnym. Nie potrafią umieścić opisywanych wydarzeń w ogólnym kontekście dziejów od Mieszka do współczesności. Celem powieści nie jest jednak zastępowanie systematycznej nauki historii. Poznajemy epizod z dziejów, żeby się zachwycić i przeżyć przygodę, bo czymże innym jest szczęśliwe dzieciństwo. 

Epoka królów, rycerzy i bitew doskonale nadaje się do rozbudzenia wyobraźni. Żadna książka nie odda w pełni średniowiecznych realiów, lecz nie dążymy do tego. Raczej wchodzimy prosto z baśni (gdzie jakoś najczęściej mamy monarchie) do rzeczywistości, ale takiej, która dla naszych dzieci jest niemal równie fantastyczna i właśnie baśniowa. Tylko że te wydarzenia działy się naprawdę mniej więcej tak, jak je opisano, i mają przy sobie mało mówiące liczby: 1386 lub 1444. 

Na książkę Zofii Kossak-Szczuckiej „Warna” natrafiłam zupełnie przypadkiem w antykwariacie.


Stare wydanie z 1946 roku ledwo się trzyma. Nie ma ilustracji. Tę fabularyzowaną biografię króla Władysława Warneńczyka czytaliśmy najstarszej córce,gdy miała 6,5 roku lat (zawsze interesowała się historią, w przypadku młodszej z tą książką musimy jeszcze poczekać). 

Dalekie realia i nieco trudny język nie przeszkadzały małej słuchaczce, a Warneńczyk zawładnął jej sercem i wyobraźnią na wiele miesięcy.

Akcja dzieje się szybko, kolejne wątki pojawiają się i zaraz zostają rozwiązane. Kossak-Szczucka jest pisarką umiejącą zatrzymywać uwagę czytelnika, umiejętnie sterując dynamiką opisów i zdarzeń. Nie ma tu ostentacyjnego dydaktyzmu (czego nie uniknął autor drugiej książki, którą dziś polecam) czy nadmiaru erudycji. 

W malowniczym otoczeniu życia dworsko-rycerskiego, zamków, polowań, wielkich narad i wypraw pojawiają się naturalnie wplecione ważne sprawy polityki XV wieku i nie tylko. Bo ta książka napisana w roku wybuchu drugiej wojny światowej podejmuje też tematy wciąż aktualne – roli cywilizacyjnej Polski, jej miejsca w Europie między wschodem a zachodem.

Władysław jest postacią tragiczną i czytelnik zdaje sobie z tego sprawę co najmniej w połowie lektury. Wie, że służy sprawie słusznej, lecz beznadziejnej, bo wielka idea natrafiła jak zwykle na rozmaite układy i interesy

Kossak-Szczucka potrafiła tak sterować nastrojem powieści, że czytelnik czuje zbliżający się dramat, a zarazem coś nie pozwala mu się oderwać. Wchodzi w rzeczywistość wartości ludzi sprzed sześciuset lat i zaczyna się z nimi identyfikować. Bitwa jest więc punktem dojścia całej książki. Cała natomiast pełna jest wiary. Chociaż rzecz dzieje się w średniowieczu, religijność bohaterów nie jest wcale przesadnie obrzędowa, ale bardzo życiowa, wpływająca na najważniejsze życiowe wybory, a przy tym bardzo naturalna.

Druga polecana pozycja to „Jadwiga” biskupa Władysława Bandurskiego. 


Ta powieść powstała z kolei przez pierwszą wojną światową, w 1910 roku. Także akcja dzieje się kilkadziesiąt lat wcześniej niż „Warna”, ale to akurat nie ma aż takiego znaczenia. Autor to kapłan, kanclerz kurii w Krakowie i biskup pomocniczy we Lwowie, a przy tym żołnierz, kapelan Legionów, wielki patriota, człowiek niezwykle zasłużony. Wsławił się jako znakomity kaznodzieja.

Kult królowej Jadwigi trwa nieprzerwanie od jej śmierci i to całkiem spontanicznie, bo w czasach Bandurskiego nie była nawet błogosławioną (stało się to dopiero za Jana Pawła II w 1979 roku). Jest to zdecydowanie książka bardziej dla dziewczynek. Pełna jest emocji, uczuciowości, polityka łączy się z romansem. Dopiero wraz z rozwojem akcji treść staje się coraz bardziej duchowa, tak jak i dojrzewa osobista świętość Jadwigi. Ale i tu nie chodzi tylko o biografię.

 Małe czytelniczki pasjonował koloryt dworskiego życia, ale nie tylko, bo autor chciał czegoś więcej. Na pewno kluczem nie była tu polityka XIV wieku, nawet nie sama idea chrystianizacji Litwy, chociaż to ważny temat - krzyż jest słowem-kluczem i ideową osią powieści. To powieść o poświęceniu, o trudnych decyzjach w trudnych czasach, o dojrzewaniu i o powołaniu.

Dwadzieścia lat przez „Jadwigą” Sienkiewicz ukończył „dla pokrzepienia serc” swoją Trylogię. Książka Bandurskiego ma w sobie także wielki ładunek patriotycznego pokrzepienia. Jest wejrzeniem w polską tradycję duchową, a przy tym księgą narodowej dumy. Królewski Kraków, katedra, uniwersytet i nieco pomnikowe postacie pozytywnych bohaterów. Polscy panowie są, jak rzadko, przedstawieni jako pełni mądrości dalekowzroczni mężowie stanu. Książkę czytaliśmy w pięknym nowym wydaniu Sióstr Loretanek, co na pewno wzbogaciło przeżycia dzieci.

Obie książki są bardzo polskie, a jednocześnie dość łatwe, bez elementów drastycznych, przez co stanowią doskonałe wprowadzenie do późniejszych lektur z tego gatunku, zwłaszcza Sienkiewicza.

Dobra literatura historyczna jest literaturą tożsamości. Dlatego my wolimy zaczynać spotkania z nią od książek dotykających polskiej historii (chociaż i te mówiące o sprawach zagranicznych są dobre). Razem z tymi książkami może uda się pokochać historię. Dziś bez zaangażowania rodziców raczej nikt naszych dzieci tym ogniem patriotycznego uczucia nie rozpali. 

A już wkrótce na blogu coś wyjątkowego na święta!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz